Nagawki, Nagawki i po Nagawkach

Znów w Wawie. Lubię to miejsce – mimo, że mnie wkurza czasami, ale nie ma tak, żeby wszystko było idealne. Teraz w medytacji przeszkadza szum ulicy, a nie stada upierdliwych muszek. Skończył się pobyt w Nagawkach. Fajnie było. Może to co napiszę to truizm, ale sporo nauczyłem się o swoim Taiji. Staram się ćwiczyć razem … Dowiedz się więcej

Wooooolneeeee…

Tak wolne i to nie wolne ruchy w formie tylko po prostu nie muszę orać w firmie przez dni kilka… Wyrwałem się z firmy… na krótko, ku niezadowoleniu mojego szefostwa. Wiem, że zostawiłem kolegów z robotą i że beze mnie będzie im trudniej, ale niech tam. Czasami trzeba pomyśleć o sobie.Nie dane mi było znaleźć … Dowiedz się więcej

Pięć pytań do… Anastazja Kurdina

To już będzie ostatni zapis inspirowany wyjazdem do Nagawek. Tym razem będzie to zapis rozmowy z Anastazją Kurdiną – pochodzącą z Ukrainy nauczycielką jogi. Anastazje poznałem niejako przy okazji. Przyjechała na obóz razem z Tomkiem (już o nim wspomniałem). Nauczycielka Jogi, z pochodzenia Ukrainka, która ma do tej sztuki nieco inne podejście niż te popularnie … Dowiedz się więcej

Nagawki – Varia

Trochę rzeczy z wyjazdu, wartych wspomnienia, które się nigdzie nie mieszczą…

Fajnie było, wypocząłem od pracy – bo fizycznie praca nie była ciężka – ostatecznie czasami coś musiałem pokazać, trochę z ludźmi poćwiczyć, ale przecież poza podstawy rzadko wychodziłem. Jednak psychicznie trochę w kość dostałem, bo to dwa, trzy razy dziennie człowiek musi kombinować. Jak to powiedzieć, żeby zrozumieli? Jak trening ułożyć, żeby się nie wyłączyli. I potem patrzeć czy coś mącę, czy jest ok, czy jest jakiś progres, czy nie ma. Pewnie jak ktoś ma większe doświadczenie i większy arsenał środków, za przeproszeniem, dydaktycznych to dla niego nie jest to problemem – dla mnie jest.

A jeszcze jedna grupa była taka roześmiana. Pozytywna, pracować pracowali uczciwie, ale czasami potrafili mi mój misternie ułożony plan w drobiazgi rozwalić. Oczywiście była w tym i moja wina, po co opowiadałem o studolarówkach trzymanych pomiędzy pośladkami, czy też dzikich bestiach, które należy poczuć pomiędzy udami. Ale to przecież wakacje – a całkiem na poważnie – po 7 h dziennie ćwiczyć jest ciężko. Więc nie narzekam – swoją szkołę dostałem. Ludzie pozytywni, więc nawet jak pomyliłem ŁKS z Widzewem, to tylko niektórzy zmarszczyli brew i mi odpuścili. Ale, soooorki moi drodzy, Was jest ciężko odróżnić, jakieś opaski powinniście nosić albo co. I tagi Legii na kucyku też jakoś znieśli. I ponadgodzinny trening kopnięć też. Pooooozdrawiam więc WAS serdecznie znad klawiatury i ściskam oczywiście.

Ale do brzegu – będzie kilka fotek, które się nie pomieściły w poprzednich relacjach.

4
do deski deska czyli nie oddam moich stu dolarów… a nie wszyscy byli odpowiednio ubrani do treningu

Dowiedz się więcej

Jak o mało nie zostałem Joginem…

Przyznam się. To jeszcze w Nagawkach było. Jednego dnia rano, przed śniadaniem, jak zwykle na takich wyjazdach, wyszedłem poćwiczyć na dwór (tłumaczę poznaniakom i krakusom, że na pole). Okazało się, że zastałem tam zimny, przeszywający wiatr, a ja nie wziąłem bluzy. Nie chciałem się już kręcić po pokoju, by nie zbudzić Danusi (to by się … Dowiedz się więcej

Nagawki – dzień pierwszy

Spox.. nie będę pisał codziennie. Tu po prostu nie ma netu. Korzystam z Radkowego gwizdka. Nagawki to miejsce jakie lubię, czyli w zasadzie sam środek niczego. Może nie tak bardzo jak Tamtam, bo jacyś ludzie tu jednak mieszkają. W każdym razie jest ładnie. To nie do końca jest skansen, a już na pewno nie taki … Dowiedz się więcej

Wyjazd i ja w roli ticzera – Nagawki 2014

Wakacje!!! Wiem, że już trwają, ale dla mnie dopiero się zaczynają. Dwa tygodnie urlopu. Wiem, że krótko, ale w tym roku dla mnie to wieczność. Jak zwykle wakacje będą miały jakiś treningowy aspekt. Radek zorganizował dla swoich podopiecznych krótkie seminarium Taiji, a że potrzebował jeszcze jednego prowadzącego, to zaproponował tę rolę mnie. I tak zostałem … Dowiedz się więcej